Strony

sobota, 26 września 2015

Recenzja restauracji Babinicz w Szczawnie-Zdroju

Dziś chciałabym Was zaprosić do restauracji Babinicz, w kompleksie Dworzysko w Szczawnie-Zdroju. 
Przygotowując jesienny numer Kotła, wybraliśmy się tam z mężem na kolację, by napisać recenzję do magazynu. Co dobrego zjedliśmy przeczytacie poniżej, zapraszam :)



Ciche i pełne zieleni, położone na uboczu miasta Szczawno Zdrój, Dworzysko przyciąga szerokim wachlarzem usług. Mieszkańcy miasta i pobliskiego Wałbrzycha przychodzą tu odpocząć, pospacerować i zaczerpnąć świeżego powietrza z dala od zgiełku miasta. Do dyspozycji gości jest hotel,  kawiarnia, stadnina koni z ujeżdżalnią. Na uwagę zasługuje grillowa chata, gdzie wszystkie produkty przygotowywane na grillu pochodzą z własnej wędzarni.



Największym zainteresowaniem w całym kompleksie cieszy się słynąca z doskonałej kuchni Restauracja Babinicz, której szefem jest Wojciech Harapkiewicz.  Człowiek ciepły i otwarty, kulinarny artysta, który z pasją i zaangażowaniem propaguje zdrowe jedzenie i kuchnię sezonową. Postanowiliśmy osobiście sprawdzić co dobrego w niej podają.





Przekraczając próg restauracji, na pierwszy rzut oka widać, że jest to miejsce z duszą, tworzone z gustem i niezwykłą estetyką. Delikatne oświetlenie, elegancki wystrój, wokół świeże kwiaty. Przyjemną atmosferę podkreśla dająca się słyszeć w tle subtelna muzyka.  



Restauracja oferuje gościom niedużą salę myśliwską z kominkiem, salę końską z barem i salę balową. Usiedliśmy w przestronnej i jasnej sali balowej, w której ciekawym akcentem jest stolik przy oknie z widokiem na kuchnię.

Jak poinformował nas kelner, jest to ulubione miejsce gości, którzy czekając na posiłek mogą obserwować kucharzy podczas ich pracy. 



Karta dań przedstawiała się imponująco. Oferta bogata w dziczyznę, ryby i niestandardowe zupy sprawiła, że najchętniej spróbowalibyśmy wszystkiego. Po krótkiej rozmowie z kelnerem zdecydowaliśmy się na menu degustacyjne, a z szefem kuchni ustaliliśmy ilość dań, oraz nasze preferencje kulinarne.  



Tak zaczęliśmy wędrówkę po kulinarnym świecie smaków i aromatów.

Jako pierwszą przystawkę podano kiełbasę z gęsi, karmelizowaną czerwoną cebulę, redukowane czerwone wino, chlorofil, owoce i mikro zioła. Kiełbasa z gęsi delikatna i pachnąca, świeżo wędzona. Idealnie skomponowane dodatki pobudziły nasz apetyt i z niecierpliwością czekaliśmy na więcej.


Z drugą przystawką na salę wjechał szef kuchni, który przy naszym stoliku w sposób niezwykle efektowny posiekał tatara z sarny i podał go w towarzystwie podsmażanych na maśle grzybków, z ogórkiem, cebulką, chlebkiem ze smalcem, żółtkiem, anchois, marynowaną pieczarką, kaparami i mikro ziołami. Podano sól w sześciu smakach i oliwy.

Bardzo lubimy surowe mięso i takiej przyjemności jak tatar z sarny nie potrafilibyśmy sobie odmówić.


W następnej kolejności zaserwowano foie gras z warzywami na ciepło, sosem z limonki, miodem, czarnuszką, galaretką z redukowanego wina i płatkami gęsiny wędzonymi dymem olchowo-bukowym. Delikatne foie gras podbiło nasze kubki smakowe. Kiedy podnieśliśmy talerzyk nad płatkami gęsiny jeszcze unosił się dym, co dadatkowo podkreśliło wyjątkowość dania.

Forma podania i efekty smakowe szczególnie przypadły do gustu mojemu mężowi, który uznał to danie za najlepsze tego wieczoru.


Następnie podano ośmiornicę na czarnym ryżu, karmelizowaną dynię, agrest, sałatkę z mikro ziół i malto. Danie prezentowało się zachwycająco i równie dobrze smakowało. Ośmiornica była krucha i delikatna. Karmelizowana dynia dodawała lekkiej słodyczy. Całość skomponowana idealnie.


Kolejnym daniem był sandacz pod szpinakową pierzynką, podany na puree z pietruszki, cykorią w miodzie i biszkoptową pianką. Lekka ryba podana z ciekawymi dodatkami. Chętnie jadłabym takie danie częściej.


Zmierzając do końca kolacji zjedliśmy confit z kaczki. Delikatne mięso podane z sosem owocowym, i komosą ryżową.


Zwieńczeniem wieczoru był deser. Ciastko cygaretkowe z musem cytrynowym, lody, beza i owoce. Lekko, orzeźwiająco. Wyśmienite podsumowanie kolacji.




Bogaci w nowe doznania smakowe, stwierdziliśmy, że wieczór był bardzo udany. Kuchnia doskonała, a atmosfera lekka i przyjemna. Mieliśmy okazję spróbować nowych potraw, podanych w niebanalny sposób i dopracowanych w najdrobniejszych szczegółach. Niewątpliwie każde danie pokazało kunszt kucharzy. Dało się zauważyć, że to co robią sprawia im wielką przyjemność.

Do tego miejsca, do tych smaków warto wrócić. 





środa, 16 września 2015

Drożdżówka ze śliwkami i makiem




Pachnąca drożdżówka ze słodkimi śliwkami,  makiem i delikatną nutką kokosu. Smaczna i efektowna. Zapraszam :)

Składniki na ciasto
forma o średnicy 26 cm
  • 400g mąki
  • 100g masła
  • 160 ml mleka
  • 25 g świeżych drożdży
  • 60g cukru
  • szczypta soli
  • 1 jajko
Dodatkowo:
  • ok. 700g śliwek węgierek + cukier trzcinowy do obsypania

Składniki na masę makową:
  • 100g suchego maku
  • 20 g wiórków kokosowych
  • 100 ml mleka
  • 40g cukru
Mak połączyć z kokosem i cukrem, zalać gorącym mlekiem. Odstawić do przestudzenia.

Drożdże rozpuścić w ciepłym mleku razem z cukrem i solą. Odstawić na 15 minut, by drożdże ruszyły. Następnie dodać mąkę, jajko i ostudzone, roztopione masło. Całość wyrabiać przez kilka minut, aż ciasto zacznie odchodzić od rąk. Gładkie i lśniące przykryć ściereczką i odstawić na godzinę w ciepłe miejsce.
Po tym czasie ciasto rozwałkować na prostokąt o wymiarach 30cm x 40cm. Pokroić go wzdłuż na 3 równe paski. Na każdym ułożyć masę makową i zwinąć w rulonik. 
Tortownicę wysmarować masłem i obsypać kaszą manną.  Rulony z makiem układać w tortownicy w kształcie ślimaka. Należy zostawić małe odstępy, aby ułożyć wypestkowane śliwki. Całość przykryć i pozostawić na pół godziny do napuszenia. Przed włożeniem ciasta do piekarnika śliwki posypać cukrem trzcinowym. 
Piec w piekarniku nagrzanym do 180 stopni, ok. 45 minut, do suchego patyczka. Gdyby ciasto za bardzo się rumieniło, przykryć górę papierem do pieczenia. Jeszcze ciepłe obsypać cukrem pudrem. 
Smacznego :)  


wtorek, 15 września 2015

Maślane rogaliki z czekoladą

Miękkie, puszyste rogaliki drożdżowe z czekoladą i marcepanem. Wzbogacone maślanką, z dodatkiem mąki orkiszowej. 
Przepis na rogaliki znajdziecie również w jesiennym numerze magazynu Kocioł. Jeśli nie zdążyliście jeszcze do niego zajrzeć, to koniecznie zróbcie to teraz :) 



Składniki:

  • 200 g mąki orkiszowej pełnoziarnistej
  • 200 g mąki pszennej
  • 200 ml maślanki
  • 60 g cukru
  • 2 jajka
  • 50 g masła
  • 25 g drożdży
  • 80 g mlecznej czekolady
  • 100 g marcepanu
  • 2 łyżki posiekanych migdałów


Drożdże kruszymy i łączymy z ciepłą maślanką, łyżeczką cukru i łyżką mąki. Odstawiamy na 15 minut by zaczyn ruszył. Mąkę wsypujemy do miski, dodajemy zaczyn, 1 jajko i żółtko, cukier i roztopione masło. Zagniatamy gładkie, lśniące ciasto. Przykrywamy ściereczką i odstawiamy do wyrośnięcia na 1 godzinę.
Wyrośnięte ciasto dzielimy na 2 części. Każdą z nich rozwałkowujemy na okrąg o średnicy 35 cm. Kroimy na 8 porcji, na których układamy po kawałku czekolady i marcepanu. Rolujemy i układamy na blaszce wyścielonej papierem do pieczenia. Przykrywamy i zostawiamy w cieple na 20 minut.
Smarujemy białkiem, obsypujemy migdałami. Pieczemy 15-20 minut w temperaturze 200oC.




wtorek, 8 września 2015

Panna Cotta z jeżynami

Mamy dla Was nowy, jubileuszowy numer magazynu Kocioł. Pachnący jesienią, pełen sprawdzonych i smacznych przepisów z grzybami i jeżynami. W domowej piekarni prezentujemy rogaliki w różnych odsłonach. Są przepisy kuchni dolnośląskiej, wywiady i recenzje restauracji. Serdecznie zapraszamy do lektury :) 




Moją pierwszą propozycją jest Panna Cotta z jeżynami. Lekka delikatna i kremowa. Podana z sosem jeżynowym i bezami. Zapraszam :)

Składniki:

  • 350 g jeżyn
  • 1 szklanka maślanki
  • 1 szklanka śmietanki 36%
  • 70 g cukru
  • 1 łyżeczka ekstraktu waniliowego
  • 12 g żelatyny
  • 50 ml wody
  • 2 łyżki miodu



200 g jeżyn podlewamy 25 ml wody i podgrzewamy na małym ogniu, aż całkowicie się rozpadną. Miksujemy i przecieramy przez sitko.

Żelatynę moczymy w 25 ml wody. Śmietankę z cukrem i ekstraktem waniliowym podgrzewamy na wolnym ogniu, aż cukier się rozpuści, a śmietana niemal zagotuje. Garnek zdejmujemy z ognia, dodajemy żelatynę i mieszamy do całkowitego rozpuszczenia. Wlewamy przetarty sok z jeżyn, maślankę i mieszamy do połączenia się składników. Przelewamy do 4 filiżanek. Chłodzimy w lodówce minimum 4 godziny.

Pozostałe jeżyny podgrzewamy na małym ogniu z miodem i odrobiną wody do momentu, aż puszczą sok.

Przed podaniem, filiżanki z deserem zanurzamy na 10 sekund w gorącej wodzie. Wykładamy panna cottę na talerzyki i podajemy z przygotowanym sosem jeżynowym.
Smacznego :)