Pyszne, mięciutkie i puszyste pączki z marmoladą, oprószone cukrem pudrem. Miałam już w tym tygodniu nie robić pączków. Jak dla mnie hiszpany i oponki to już było aż za dużo jak na jeden tydzień, ale że w domu amatorzy na pączki jeszcze byli, nie miałam wyjścia i zrobiłam jeszcze jedną porcję pączków tradycyjnych :) Przepis jest prosty, najważniejsze by ciasto dobrze wyrosło. Gotowe, jeszcze ciepłe pączki nadziałam marmoladą truskawkową. Można też nadziać je przed smażeniem.
Składniki:
- 3 szklanki mąki tortowej
- mąka do podsypania
- 3 łyżki cukru pudru
- 5 żółtek
- 1/4 kostki masła lub masła roślinnego
- szklanka mleka
- 4 dag drożdży
- szczypta soli
- cukier waniliowy lub skórka otarta z cytryny (u mnie skórka z cytryny + 1 łyżka soku)
- lekko podgrzane powidła śliwkowe (u mnie marmolada truskawkowa)
- 1 kg + czubata łyżka czystego smalcu (smażyłam na oleju)
W podgrzanym mleku rozprowadzić pokruszone drożdże z dodatkiem łyżeczki cukru pudru i łyżeczki mąki. Odstawić w ciepłe miejsce na 15-20 minut, by drożdże się ruszyły. Do zaczynu dodać żółtka, cukier puder, sól oraz przesianą przez sito wygrzaną mąkę. Wyrobić ciasto, aż ukażą się pęcherzyki powietrza, dodać płynny tłuszcz, cukier waniliowy lub skórkę z cytryny i wyrabiać całość, aż tłuszcz całkowicie się wchłonie. Ciasto przykryć ściereczką i odstawić w ciepłe miejsce do podwojenia objętości (1-1,5 godziny).
Po tym czasie, wyłożyć ciasto na oprószoną mąką stolnicę. Uformować wałek i pokroić go na 25 części, każdy kawałek rozpłaszczyć na dłoni na niezbyt gruby placuszek, nałożyć podgrzane powidła, zlepić i ułożyć na stolnicy do wyrośnięcia.
Jeśli pączki nadziewamy po usmażeniu, ciasto rozwałkować na grubość ok 2 cm, i wyciąć krążki, które ułożyć na stolicy do wyrośnięcia. (ok 20 minut).
Pączki smażyć na mocno rozgrzanym tłuszczu, aż będą zrumienione z obu stron, gotowe wyjąć i osączyć na papierze. Jeszcze ciepłe nadziać marmoladą, przestudzić i oprószyć cukrem pudrem.
Smacznego :)
Źródło: Ewa Aszkiewicz, "Książka kucharska"
Ach...zjadłoby się,domowe pączusie to jest TO!
OdpowiedzUsuńpięknie wyrosły:)
OdpowiedzUsuńAle słodko! Ja już dziś mam dość, mimo to, Twoje pączusie do mnie uśmiechają się ;)
OdpowiedzUsuńwyglądają bardzo apetycznie !
OdpowiedzUsuńApetyczne i śliczne.Nadziałam marmoladą - od razu jak słyszę nadziałam,przypominają mi się młode lata.Było to bardzo,bardzo dawno.Uczyłem się w tech.hotelarskim.Mieliśmy praktykę m.in. w cukierni w Gdand Hotelu w Sopocie,a część klasy w kuchni.Naszym zadaniem było nadziać upieczone pączki taką szprycą z marmoladą.Oczywiście należało to robić naciskając na tą szprycę tylko jeden raz,ale do części pączków daliśmy po kilka porcji marmolady.Potem tymi pączkami częstowaliśmy (cukiernik nam pozwolił,oczywiście o ilości marmolady w pączkach nic nie wiedział)naszych kolegów i koleżanki z grupy pracującej w kuchni.Domyślasz się jaki był efekt,kiedy próbowali ugryźć pączek.Jeszcze teraz, po wielu latach czasami wspominamy te pączki.
OdpowiedzUsuńteż niektóre pączki nadziałam z dwóch stron, ale nie było źle :)))
Usuńwspaniałe Ci wyszły. obrączka wzorcowa :)
OdpowiedzUsuń