„Wypisz się z klubu Anonimowych Cukroholików” to hasło przewodnie książki „Bez cukru”,
którą miałam okazję przeczytać dzięki Wydawnictwu Relacja.
Autorka książki Martina Fontana, ponad dziesięć lat temu odstawiła
cukier. Dziś zachęca nas, byśmy dostrzegli jego podstępność i wszechobecność.
Sięgając po lekturę spodziewałam się poznać kolejną
cudowną dietę, dzięki której będę mogła schudnąć, poprawić swoje samopoczucie i
zdrowo żyć. Jakże byłam zdziwiona, gdy nie znalazłam w książce żadnych
wytycznych. Nie było jadłospisów na kolejne tygodnie, konkretnej diety, tabel z
produktami przeliczonymi na kalorie. Dlaczego?
Autorka znalazła zupełnie inny sposób na to, by trafić do
czytelnika. Postanowiła nam otworzyć oczy. Wytknęła palcem rzeczy oczywiste.
Zdajemy sobie sprawę, że problem istnieje, jednak zachowujemy się tak jakby nie
dotyczył on bezpośrednio nas.
W pierwszych rozdziałach – „Wszystko jest cukrem? Nasze
katastrofalnie wielkie spożycie cukru” oraz „Czyja to wina?” w sposób lekki, a
jednocześnie dosadny i bezpośredni uświadamia nam w jakim świecie żyjemy.
Zewsząd otacza nas cukier, a my pozwalamy na to i chętnie
po niego sięgamy. Jemy słodko,
a przemysł spożywczy dba o to byśmy mieli stale powiększającą się ofertę
produktów słodzonych. Nie potrafimy się oprzeć, jesteśmy wabieni, nęceni i
przekonywani do tego by sięgnąć po słodkie nawet wtedy gdy nie jesteśmy głodni.
Przerwa w pracy lub szkole – batonik, kawa z koleżanką - ciastko. Kiedy mamy
nienajlepszy dzień, jesteśmy smutni czy przygnębieni, to właśnie cukier pełni
rolę naszego przyjaciela-pocieszyciela. Wprawia nas w lepszy nastrój
i odpręża. O tak, nie jeden raz podczas lektury uśmiechnęłam się do siebie
widząc jak wiele jest w tym prawdy.
Manipulowani przez przemysł spożywczy, który podjudza nasza
apetyt, „sięgamy po słodycze
o wiele za często, aż wkrótce znajdujemy się w pułapce, która nie ma wiele
wspólnego
z przyjemnością czy rozkosznym samopoczuciem. Wydaje się, jakby nasz organizm
faktycznie pożądał cukru. Jak narkotyku.”
Często nawet nie zdajemy sobie sprawy, że cukier dodawany
jest niemal wszędzie i zupełnie świadomie. Jest wypełniaczem, nośnikiem smaku i
uzależniaczem. Zasada jest prosta, im więcej cukru spożywamy, tym bardziej się
od niego uzależniamy.
Jedzenie słodkiego sprawia nam przyjemność, a wszystko co
sprawia przyjemność może nas uzależnić.
Trzeci rozdział „Ewakuacja z cukrowej pułapki” stawia nam zagadnienie
„Czy jesteś cukrowym ćpunem?”. Każdy z
nas musi sobie szczerze odpowiedzieć na kilka pytań, które pozwolą nam
zdefiniować stan naszego uzależnienia.
Kiedy już wszystko staje się jasne i problem został
zdemaskowany - wiemy ile zjadamy cukru
i jakie to ma skutki dla naszego zdrowia i samopoczucia. Widzimy, że
przemysłowi spożywczemu na rękę jest nasze uzależnienie. Przydałoby się coś z
tym zrobić, tylko jak?
Przechodzimy do sedna. W rozdziale czwartym: „Wszystko
jest możliwe – kroki do zdrowszego, uboższego w cukier życia” autorka podaje
przykłady jak ostatecznie pożegnać się z nałogiem. Zmienić nawyki, wyćwiczyć
nowe zwyczaje i całkowicie się „przeprogramować”.
Jedno jest pewne, nie ma jednej
drogi. Każdy z nas jest inny, ale wszyscy chcemy być zdrowi. Jeśli widzicie
konieczność zmiany i jesteście gotowi
zadbać o siebie sięgnijcie po książkę, będzie Wam bardzo pomocna.
Lektura mnie pochłonęła, jej
temat jest mi bliski, a autorka trafiła w moje czułe punkty.
Mam dwoje dzieci, zwracam uwagę
na to co jemy. Choć nie unikam słodyczy, to pilnuję byśmy nie jedli ich za
dużo. Chętniej upiekę coś dla nas w domu niż kupię gotowe w cukierni. Po
przeczytaniu „Bez cukru” będę bardziej czujna, moja wyobraźnia została
uruchomiona i nie zamierzam wpaść w szpony nałogu cukrowego. Zachęcam
do lektury, myślę że każdy powinien przeczytać tę książkę.
Jeśli lektura Was zaciekawiła na fanpage'u Kotła jest konkurs, gdzie można wygrać książkę "Bez cukru". Zapraszamy :)